Ponad połowa nastolatków doświadczyła cyberprzemocy. Zdalne nauczanie nasiliło to zjawisko
Od niewinnych cyberpsikusów uczniów, przez wirtualne zakłócenia wideolekcji, po cybernękanie i wykorzystywanie seksualne online – takie zjawiska nasiliły się na skutek wprowadzenia do systemu edukacji lekcji zdalnych.
Przeniesienie aktywności dzieci do sieci spowodowało, że są one bardziej narażone na różne cyberzagrożenia. Nawet 70 proc. nastolatków dostaje za pośrednictwem internetu treści od nieznajomych osób dorosłych i nie mówi o tym rodzicom, a 38 proc. dzieci w Polsce zetknęło się z cybernękaniem w sieci. Aplikacja wychwytuje i blokuje niepożądane treści oraz upomina nadawcę, że postępuje niewłaściwie.
Zdaniem ekspertów, pandemia w wyniku wprowadzenia pracy i nauki zdalnej spowodowała masowe przerzucenie się ludzi z interakcji w świecie rzeczywistym do świata wirtualnego. W bardzo krótkim czasie nastąpił wzrost aktywności w internecie, np. aplikacja Zoom w ciągu jednego miesiąca zanotowała 500-krotny wzrost użytkowników. To spowodowało również nasilenie zjawisk takich jak wykorzystywanie seksualne za pośrednictwem internetu, sextortion, czyli wymuszanie rozbieranych zdjęć.
Jak pokazało badanie Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, ponad połowa nastolatków doświadczyła przemocy w sieci – najczęściej były to wyzwiska (56 proc.). Co piąty badany (21 proc.) reaguje na to obojętnością, ale często w emocjach pojawiają się smutek (15 proc.), złość (14 proc.) i strach (11 proc.).
Młodzi ludzie przyznają również, że zdarza się im być sprawcami cyberprzemocy. Stosują wtedy wyzwiska (38 proc.), poniżają i ośmieszają (22 proc.), a także straszą innych (11 proc.). Wykorzystują także metodę podszywania się pod innych (6 proc.) lub wysyłają poniżające materiały (5 proc.).
Często dzieci i młodzież zostają z tym problemem sami – prawie 35 proc. nikomu nie mówi o doświadczanej cyberprzemocy. Jeśli już z kimś się tym dzielą, to chętniej z koleżankami i kolegami (24,4 proc.) niż z rodzicami (12,2 proc.).
Cyberprzemoc ujawnia się również podczas lekcji zdalnych. Pojawiło się zjawisko zoombombingu, czyli wtargnięcia na wideokonferencje czy wideolekcje, aby przechwycić sesję i wstawić materiały uznawane za niestosowne, co zakłóca przebieg zajęć. Również uczniowie między sobą na prywatnych czatach zaczęli podczas lekcji wysyłać wiadomości noszące znamiona cybernękania.
Cyberprzemoc nie kończy się jednak na wybrykach nastolatków. Cyberprzestępcy uaktywniają się na różnego rodzaju kanałach mediów społecznościowych, ale także gier online, gdzie mogą rozmawiać z dziećmi w świecie, który często jest zupełnie zamknięty dla rodziców. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że postaci w grze to inni użytkownicy, którzy mogą ze sobą rozmawiać. Celem cyberprzestępcy, który nawiązuje w ten sposób kontakt z dzieckiem, jest najczęściej doprowadzenie do spotkania w świecie rzeczywistym.
Najbardziej drastycznym, ale też niezbędnym elementem przeciwdziałania przemocy jest blokowanie treści, zanim dotrą one do odbiorcy. Jednak długofalowo potrzebna jest edukacja. Rozwiązanie Samurai Labs prowadzi w takich przypadkach automatyczną edukację. Sztuczna inteligencja włącza się do rozmowy z osobą, która atakuje, i zaczyna rozmawiać z nią o jej zachowaniu, uświadamiając jednocześnie jego potencjalne skutki.
Firma podkreśla, że cyfrowy strażnik jest wdrażany m.in. w amerykańskich szkołach. Ma być asystentem nauczyciela, który zareaguje, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Jak zaznacza ekspert, wykorzystanie do tego celu sztucznej inteligencji chroni też pośrednie ofiary cyberprzemocy w sieci, którymi są moderatorzy, osoby zatrudnione w takich instytucjach jak Facebook czy YouTube w celu wyłapywania niewłaściwych treści.